Niedawno otrzymałam nietypowe zlecenie od swojej trzyletniej siostrzenicy. Mówi do mnie tak: ciocia, a ja też chcę taki koszyk. A ja na to, że mam taki specjalnie dla Ciebie. Ona, że nie taki chce, tylko fioletowy.
Hmmm ..., no dobrze. Ciocia zrobi dla Ciebie fioletowy.
Jeszcze tego samego wieczoru, zaczęłam fioletowy koszyk. I tak się rozpędziłam, że to nie koszyk, ale kosz zaczął się ukazywać moim oczom. Stwierdziłam, że dla trzylatki taki kosz będzie za duży i zaczęłam trochę na nim eksperymentować.
A efekty poniżej.
Kolejny wieczór upłynął na malowaniu rurek, ale tym razem barwnik + farba akrylowa. Poprzednie malowałam tylko barwnikiem rozrobionym z wodą. Brudzą takie rurki.
Zaczęłam wyplatać coś mniejszego. Zastosowałam rurki brudzące i akrylowe.
Szybko musiałam polakierować, bo szykowała się wizyta u siostry i z tego rozpędu zapomniałam strzelić fotki. Ale jest przed lakierowaniem.
Kiepska jakość, bo telefonem. Ten większy też przed lakierowaniem.
A dzisiaj wyjątkowa okazja była, aby obdarować kogoś szczególnego, tym większym koszykiem.
Alicjo! Jeszcze raz - życzenia wytrwałości w kroczeniu tą ścieżką!!!
Pozdrawiam
Marta Sz.
mi się kolor podoba koszyki obydwa też pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKoszyczki cudne:)) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękne te fioletowe koszyki.
OdpowiedzUsuńfajne koszyczki
OdpowiedzUsuń